Mojej jedynej i kochanej Matce i mojej posłusznej Córce w Chrystusie przesyłam pozdrowienia.

Jutro uczcimy wspomnienie św. Barnaby – cnotliwego towarzysza naszego wspólnego patrona – Pawła. Nie mogę się powstrzymać, by nie wykorzystać przy tej okazji sposobu postępowania Barnaby wobec wielkiego Pawła, który chciał być żywym przykładem cierpiącego Chrystusa, zarówno w rzeczywistości, jak i w ocenie innych.

Musisz oczywiście wiedzieć, że św. Paweł zaraz po swoim nawróceniu, po raz pierwszy udał się do Jerozolimy. Na każdy możliwy sposób próbował dołączyć do innych chrześcijan, poznać ich i być uznanym przez nich jako chrześcijanin, jednak oni byli lękliwi i podejrzliwi, i sądzili, że jest jeszcze tym samym prześladowcą, i nie mieli odwagi dotrzymywać mu towarzystwa.

To Barnaba, prowadząc za rękę Pawła, przedstawił go Apostołom i powiedział im: „To jest ten, który był” etc, „a następnie Chrystus ukazał mu się”etc.[i], „i on uczynił to i tamto” etc. W tym czasie Paweł utrzymywał w sekrecie własne zasługi, własną z siebie satysfakcję, nie chlubił się kierowanymi pod jego adresem pochwałami. W ten sposób, osobiście przedstawiając Pawła, Barnaba uczynił go znanym wszystkim i ukazał jako tego, który jest filarem Kościoła, i jako tego, który osiągnął prawie prymat w misji apostolskiej.

W ten sposób, droga Matko, jeśli uznasz to za właściwe, chciałbym pokazać Ci, z jaką wolnością zachowywali się wielcy święci. Tak chciałbym sprawić, byś dostrzegła, że to, co przez ich wzniosłą doskonałość jest doświadczeniem i pewnym znakiem wypełnionej świętości, może być i naszym udziałem; natomiast okazja możliwego upadku lub pewnego znaku nie wyeliminowania naszych pierwotnie zakorzenionych złych nawyków [może zdarzyć się i nam], tak jak to zostało ukazane w historii opowiedzianej przez św. Jana Klimaka na temat pewnego świętego, który czuł się tak dalece pewny, że jest wolny od obżarstwa, że próbował kusić diabła gronem winogron, by sprawdzić, czy ten ostatni będzie go kusić w ten sam sposób[ii]. Innym przykładem jest ten, kto chce być całkowicie pewnym, do jakich granic można poskromić namiętność własną lub innych. Człowiek taki wzbudza namiętność słowami, gestami i upodobaniami, a następnie wszystko bardzo uważnie obserwuje i oczekuje na rezultaty, a na ich podstawie diagnozuje własny stan wewnętrzny i stan wewnętrzny innych.

Nie będę tu wspominał o pewnych sprawach, które tylko Ty możesz zrozumieć, napomknę o tych, które nasze Anielanki powinny pojąć, te inne sprawy pozostawiam pod Twoją duchową rozwagę. Barnaba mówi: „Oto Szaweł” – to jest prawdziwe oblicze naszego starego człowieka – zwierciadło naszych pierwotnych złych skłonności i namiętności.

Spójrz, wytłumaczę Ci, czy byłby świętym ten, kto prowadzi rozmowy na ten lub ów temat: ona szczebiocze bezustannie jak skowronek lub małpa, rzadko widziana jest na modlitwie, zawsze zajęta zewnętrznymi sprawami, lubi dużo spać, a nawet leżeć leniwie w łóżku. Czy nie jest to twarz Szawła – obraz naszego grzesznego starego człowieka?

To jeszcze nie wszystko. Ona chce być obsługiwana, jej cela jest komfortowo wyposażona, ona sama przemawia zawsze z wymówkami, nigdy nikogo nie pocieszy, lecz pokazuje, że nikogo nie szanuje. Więc jak myślisz, co te zachowania mogą oznaczać, jeżeli nie to, że złe nawyki dawnego człowieka mają w dalszym ciągu władzę nad nią? Ponadto, ona nigdy nie jest zadowolona, zawsze narażona na pokusy, a jej wiedza duchowa jest mglista i wątpliwa. Jednym słowem, daje wyraźne znaki, że jest tą samą osobą, jaką była, nim założyła habit lub co najmniej, jest wciąż tylko niedoskonała bez najmniejszej przemiany. Jej żołądkowi sprawia przyjemność tylko to, co najlepsze. Co więcej, to wskazuje, że jest niesamowitym żarłokiem. Z trudem może opanować wyraz gniewu na swej twarzy, nie umie uklęknąć bez oparcia się na krawędzi krzesła, jest tak wrażliwa, że z łatwością podnosi się jej ciśnienie. Czy to wszystko nie ukazuje tylko jej wielkiej słabości moralnej?

Zobacz sama, czyż to nie jest prawdą: ona łatwo się męczy, cierpi na bóle głowy, kiedy ma siedzieć na służbie [w rozmównicy] przy kracie, nie może znieść kłopotów bliźniego – można w niej widzieć wszystko, tylko nie portret osoby dojrzałej.

Te i podobne zachowania ukazują Szawła – postać człowieka niedoskonałego. „Ale zamilczcie!” – mówi Barnaba – „nie zapominajmy, że właśnie takiej osobie ukazał się Chrystus” itd. Jeśli popatrzysz głębiej, to odkryjesz, że masz przed sobą świętą w intencjach i czynach. Jeśli zadasz sobie trud, by zrozumieć ją w każdym wymiarze, w jakim przedstawiam to biedne stworzenie – jestem całkowicie pewny – ona zarumieni się i pochyli głowę, by ukryć swe prawdziwe oblicze.

Ale zważ, kiedy ona mówi, nie wzrusza Cię i nie pobudza głęboko; kiedy mówi bez sensu, jest całkowicie świadoma Twojej sytuacji i odpowiednio pracuje nad tym; patrz, czy w swoim niepokoju nie osiąga czegoś nowego dla siebie i innych; zważ, że gdy żegna się z Tobą, nigdy nie przeoczy podnoszącego na duchu słowa czy gestu; zważ, że przy jej pozornym roztargnieniu, jest w pełni świadoma każdej Twojej reakcji i inspiruje Cię dobrymi myślami i ekscytującymi sugestiami.

Milcz i słuchaj, albowiem mam Ci coś więcej do ukazania. Gdy ona zaniedbuje modlitwę, właśnie wtedy manifestuje swe bogate życie wewnętrzne. Kiedy widzisz ją udręczoną i w bólu, jakby chętną do uczenia się od ludzi prostych, ona tylko ukazuje własne poniżenie i chęć, by wydawać się niewykształconą. Gdy widzisz ją pięknie urządzającą swą celę, ona próbuje być obiektem śmieszności i chce ukryć pocieszenie otrzymane od Jezusa Ukrzyżowanego, jak również nauki udzielone przez św. Pawła. Gdyby ująć to jednym słowem, to ona przynosi: śmierć i życie, jednocześnie zadaje rany i leczy je.

Wystarczy! Ktokolwiek chciałby zbadać dokładnie jej czyny – doprawdy, rozpozna w niej portret Szawła, ale Barnaba zapewnia nas, że nie jest taką, jaką wydaje się być teraz i jaką wydawała się być w przeszłości.

Moja droga Matko, mógłbym tak mówić jeszcze dużo, ale nie chciałbym wzbudzać złych uczuć przeciwko samemu sobie. Sama możesz dopowiedzieć sobie resztę.

Jedno, co chciałbym dodać, to powiedz swoim Anielankom, by nie nadużywały w taki sposób wolności. Chcę je zapewnić, że mogłyby osiągnąć rezultaty zupełnie przeciwne do rezultatów osiągniętych przez tę osobę i zamiast kroczyć wielkimi krokami ku doskonałości – mogłyby upaść na samo dno piekła całkowitej niedoskonałości.

A więc, bez zbędnych słów i bez rozgłosu, celowym jest uczynić coś dla nich. Działanie, mówienie i myślenie – bez kontroli wewnętrznej i zewnętrznej – staje się dla nich niekorzystne. Błędem byłoby wyparcie się ich, gdy będą podążały za własnymi zachciankami – to mogłoby ich śmiertelnie zatruć, zwłaszcza, że ich pragnienia są światowe. Gdyby zajmowały ważne stanowiska – stałyby się zarozumiałe, gdyby były wykształcone – stałyby się pyszne, gdyby ich duch był rozproszony – stałyby się opieszałe, gdyby z niechęcią rezygnowały z własnej woli, nawet w dobrych intencjach – stałyby się nie tylko szorstkie, ale i zniechęcone wobec nauczania Pawła – jego drogi i życia.

Zastanów się i zobacz, jaką wielką a szkodę czyni im chęć szukania własnych wygód, upatrywanie zbytnich przyjemności – jeżeli właśnie nie wino i tym podobne potrawy – to przynajmniej trochę roztropności duchowej w poskromieniu własnych przyjemności i w ograniczeniu dogadzania sobie. Jeśli nie są one zamknięte na to, co powiedziałem, to niech dostrzegą, jak wielką szkodę duchową mogą ponieść.

Na zakończenie dodam, że ten Paweł głosił im Chrystusa Ukrzyżowanego w każdym aspekcie: Ukrzyżowanego nie tylko w swoim ciele, ale również w nich. Błagaj je, by dogłębnie przemyślały to jedno słowo. Gdyby jednak nie do końca pojęły to, o czym mówię, to poproś moją nauczycielkę Paolę[iii], aby im to wyjaśniła, gdyż – jestem pewien, że ten język tak zapalony i ostry – da im to, co chciałbym im powiedzieć.

To wszystko, droga Matko.

[Guastalla], 10 czerwca, 1539r.

Twój Ojciec i Syn, Antoni Maria, kapłan.